środa, 3 sierpnia 2016

Rozdział 2 - Przyjaźni na wieki

 Wybaczcie że nie było rozdziału :'( Niestety ale zostałam pozbawiona internetu w domu (nie ma to jak limit) Korzystam z tego, że jestem u przyjaciółki xD Jeśli chodzi o brak internetu to nie będę mieć go do 20.08 :(  Ale jak będę miała to wstawię parę postów pod rząd obiecuje. A teraz życzę miłego czytania.
 ________________________________________________________________________________

Obudziłam się. Byłam w szpitalu, podpięta do jakiejś kroplówki. W rogu sali był fotel na, którym siedział mój brat. Sprawdzał coś w telefonie, był smutny. Tak się w niego zapatrzył że nie zauważył, że się obudziłam. Po paru minutach do sali weszła a jakaś pielęgniarka. Zaraz, zaraz to moja ciocia!!! Siostra mojej mamy, często przyjeżdżała do nas kiedy jeszcze mieszkaliśmy z babcią. Interesowała  się nami bardziej niż mama.
- No Elizabet coś ty znów zrobiła. - powiedziała poważnie.
Mój brat od razu się zerwał z miejsca i odłożył telefon. Podszedł do łóżka, na którym leżałam i przytulił. Po chwil się odsuną i spojrzał mi się w oczy.
- Idiotko mówiłem weź leki !! Chcesz żebym został sam !!! - przytulił mnie ponownie, poczułam że mam trochę wilgotną koszulkę. Płacze... Wtuliłam się w niego mocno. Kocham swojego brata nawet jak się kłócimy, tylko on mi został.
- Kochani muszę wam przerwać. - powiedziała ciocia - Eli posłuchaj, straciłaś strasznie dużo krwi. Gdyby nie twoi przyjaciele, było duże prawdopodobieństwo że byś się wykrwawiła, plus do tego miałaś dość sporo wody w płucach.
Zrobiłam duże oczy. To wszystko przez moją sklerozę i nieuwagę. Gdybym wzięła leki nie było by mnie w szpitalu, mój brat by się nie martwił oraz Lys i Roza. Bo wątpię żeby czerwonowłosa małpa się mną przejmowała. Właśnie gdzie oni są.
- Mam  jedno pytanie czy oni tu jeszcze są, moi przyjaciele. - spojrzałam w stronę kobiety.
- Tak są na korytarzu, wyszli kiedy Erick przyszedł. Mam ich poprosić tutaj ?
- Jakbyś mogła - kiedy kobieta wyszła spojrzałam na brata. Ten nic nie powiedziała, wiedział o co mi chodzi i wyszedł z sali. Chwile po tym z wielkim hukiem wparowała Rozalia i na mnie naskoczyła zaczęła mnie tulić aż mi się zakręciło w głowie. Lysander tylko na nas patrzył ze śmiechem.
- Nie strasz nas tak, ledwo się poznałyśmy a ty już chcesz żebym zawału dostała! - powiedziała pół płacząc, pół śmiejąc się.
- Niestety jeżeli chcesz się przyjaźnić ze mną to się dostosuj do takich sytuacji. Może się dość często zdarzać no może nie tak poważnie ale czami...
- Ale co się tak w ogóle dzieje - spytał chłopak. 
- Jestem chora, to jest strasznie dziwna choroba. Jestem bardzo nieodporna i mój organizm jest słaby. Jeżeli nie biorę rano leków dziej się właśnie to...
- Ale to jest wyleczalne prawda. Jak będziesz brała leki ... - spytał Lys ale ja pokręciłam przecząco głową.
- Nie, ale spokojnie zrozumiem jeżeli już nie chcecie się ze mną przyjaźnić. - spuściłam głowę w dół. Zawsze tak było, jak komuś powiedziałam o mojej chorobie lub przez przypadek się dowiedział urywał kontakt. To co teraz się stało zaskoczyło mnie. Obydwoje przytulili się do mnie.
- Nie zostawimy cię. - powiedziała Roza - Słyszałam że dziś wychodzisz, wiec zapraszam cię w nasze progi . Zrobimy sobie taki babski wieczorek zapoznawczy. Co ty na to?
- Z chęcią - powiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Dobrze w takim razie idę pogadać z twoim bratem. - i wyszła z sali. Lysander usiadł w fotelu i wyjął notatnik, coś w nim pisał. W tym czasie lekarz wszedł do sal. Powiedział że mogę już wyjść ze szpital. Dał mi jeszcze jakąś receptę na nowe leki i wyszedł razem z Lysandrem ponieważ chciałam się przebrać i wziąć moje pierdółki. Chwilę po tym jak byłam gotowa do sali wpadła Roza z Erickiem.
- Ale pamiętaj Rozalio ma rano wziąć leki i masz ją pilnować.
- Tak jest - dziewczyna zasalutowała jak w wojsku. - No to wszystko załatwione. - powiedziała z uśmiechem.
Wyszliśmy wszyscy razem z budynku i wsiedliśmy do auta mojego brata. Przez całą drogę rozmawiałam z Rozą, Lysander patrzył przez okno i nad czymś intensywnie myślał, (ciekawe nad czym) a mój brat skupił się na drodze. Podróż mijała dość miło, Erick włączył muzykę na cały regulator a Rozalia zaczęła piszczeć i śpiewać. Po chwili mój brat doszedł a ku mojemu zdziwieniu nawet Lysander. Miał piękny głos, tylko ja nie wydałam dźwięku,wstydziłam się. I tak minęła cała droga do domu. Kiedy dotarliśmy moim przyjaciele poszli do siebie, ja także tak postąpiłam. Ruszyłam do mojego pokoju, spakował piżamę, ciuchy na zmianę i kosmetyczkę z potrzebnymi rzeczami. Hymmm chyba o czymś zapomniałam, a no tak leki. Nie za bardzo marzy mi się powrót do szpitala. Zeszłam na dół, mojego brata nie było pojechał do pracy. Zamknęłam za sobą drzwi na klucz, przeszłam na drugą stronę i zapukałam do moich sąsiadów. Po chwili rozległ się okrzyk Rozy " Już idę !! ". Kiedy dziewczyna otworzyła mi od razu mnie przytuliła i zaprosiła do środka. Zdjęła buty i ruszyłam za Rozalią. Weszłyśmy do salony był w kolorach mleka z kawą połączonym z ciemnym drewnem. Kuchnia była oddzielona tylko pół ścianką więc łatwo ją dojrzałam. Na parterze znajdowała się jeszcze mała ubikacja. Następnie weszłyśmy po schodach na piętro. Na dość krótkim korytarzyku było troje drzwi. Za pewnie sypialnia Lysa, jego brata Leo i oczywiście Rozy. Ale tak nie było dziewczyna powiedziała że ma sypialnie ze swoim chłopakiem, Lysander osobną i pokój gościnny, w którym dziś obydwie śpimy. Było już około 20.00 więc przebrałyśmy się w piżamy. Włączyłyśmy sobie muzykę i zaczęłyśmy zadawać sobie zapoznawcze pytania. Dziewczyna nie miała granic,pytała o dosłownie wszystko. Po jakiejś godzinie Rozali skończył się pytania (w końcu nareszcie xD) po za tym mi również.
- Ej Eli mam jeszcze jedno pytanie. - jej to się nigdy nie znudzi - Gdzie się zapisałaś do liceum?
- Ta nazwa była dziwna Sło, Słodkie, Słodki nie pamiętam musiała byś się spytać Ericka ona na 100% wie.
-  A to nie przypadkiem liceum Słodkie Amoris ? - powiedziała z wielkim i pełnym nadziei uśmiechem.
- Tak !! Ale zaraz, zaraz, zaraz... Skąd to wiesz. - spojrzałam na nią podchwytliwym wzrokiem.
- Bo chodzę do tego liceum, a najlepsze jest to że będziemy w tej samej klasie!! - pisnęła w okrzyku radości i mocno się do mnie przytuliła.
- R-roza dusisz.
- Oj, przepraszam. - zachichotała a ja odetchnęłam z ulgą.
Wygłupiałyśmy się i rozmawiałyśmy przez dłuższą chwile. Ale Rozalia nagle się zerwała i podeszła do głośników z których leciała muzyka. Pogłośniła kawałek, który właśnie leciał. Od razu rozpoznałam piosenkę. Byli to Linkin Park "Castle Of Glass".



Rozalia skoczyła na łóżko i zaczęła śpiewać tańczyć skakać. A  ja tylko z wielkimi oczami na nią patrzyłam. Po chwili dostałam poduszką w głowę.
- Nie stój tak tylko choć tu do mnie!! - powiedziała przy czym wybuchła niewiarygodnym  śmiechem.
-  Tak to bawić się nie będziemy. - powiedziałam po czym wzięłam poduszkę, którą dostałam i rzuciłam w dziewczynę.
Ta tylko zrobiła minę wielkiej oburzonej panienki i mi oddała. Tak właśnie zaczęła się wielka bitwa na poduszki.


Rzucałyśmy się jak jakieś wariatki. Miałyśmy ubaw po uszy. Niestety tą piękną chwilę przerwał nam Lys.
- Dziewczyny weźcie ciszej niedługo cisza nocna. A po za tym Roza, Leo wrócił prosił żebyś przyszła.
- Oki - powiedziała - Zaraz wrócę. - skierowała się tym razem w moją stronę.
Kiedy dziewczyna wyszła wzięłam poduszkę i rzuciłam nią w Lyśka.
- Ej a to za co !!??
- Za to że nie wiem. - powiedziałam pokazując mu język. Patrzyłam przez chwilę na Lysandra, dopiero teraz zauważyła że trzyma coś w ręce. Przecież to ...
- Lysander!!! Czemu masz w ręce mój szkicownik i w ogóle skąd go wziąłeś !!! - Jeżeli nie ma dobrego wytłumaczenia to już po nim.



4 komentarze:

  1. Wow! Zapowiada się bardzo ciekawie <3 wiem że to dopiero 2 rozdział ale ja już czuję że Eli będzie z Lysiem <33333

    OdpowiedzUsuń
  2. Będzie nie będzie, się zobaczy. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy napiszesz kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytaj notke na początku posta ;)

    OdpowiedzUsuń