środa, 27 lipca 2016

Rozdział 1 - Początki


 Jest już pierwszy rozdział z góry przepraszam jeżeli są jakieś błędy których nie wyłapałam
Miłego czytania życzę i do następnego.

 ________________________________________________________________________________

Jest połowa sierpnia, śpię sobie smacznie w pokoju w moim kochanym mięciutkim łóżeczku. Czuję jak promienie słońca padają mi na twarz. Musiałam nie zasunąć firanek. Wydałam z siebie głos zmęczenia, włożyłam głowę pod pierzastą poduchę i spróbowałam jeszcze się zdrzemnąć. Gdy byłam już prawie w objęciach Morfeusza mój najukochańszy barat wparował mi do pokoju.
- Młoda idę załatwić parę spraw związane z liceum dla ciebie, a sobie poszukać pracy. - uśmiechną się szeroko i dopiero zauważył że jeszcze gnije w swoim łóżku. - Wstawaj!!! Dziś jest piękna pogoda idź się przejść na plaże a nie jest przecież niedaleko, parę metrów stąd.
- Yyy nie chce mi się daj mi jeszcze pospać!!! - powiedziałam zaspana.
- Nie ma, albo po dobroci albo na siłę zaciągnę cię na dół gilgocząc. - na samą tą myśl wstałam od razu do pozycji siedzącej.
- Hahahahahha ale ty masz szopę na włosach. - wydukał śmiejąc się.
- Bardzo śmieszne - powiedziałam zażenowana. Sam lepszej nie ma jak wstaje...
- O już nie fochaj się. Idź się ogarnąć i naszykować na plaż a ja już wychodzę. Na dole czeka już na ciebie śniadanie. Nie zapomnij wziąć leków. - podszedł do mnie pocałował w czoło i zostawił mnie samą w domu. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu.
Powolnym ruchem zwlekłam się z łóżka i podeszłam do szafy wyjęłam z niej kostium kąpielowy, szorty i crop-top. Weszłam do łazienki, związałam swoje długie brązowe włosy w wysokiego, trochę niechlujnego koka.

 Założyłam na siebie kostium i przyszykowane ciuchy. Zeszłam na dół zjeść śniadanie przyszykowane przez brata. Kanapki z serem i sok pomarańczowy... Ale on oryginalny. Po skończonym posiłku umyłam talerz i szklankę. Wzięłam torbę i spakowałam do niej ręcznik plażowy, ręcznik do wycierania, krem z flirtem, okulary przeciwsłoneczne i portfel z jakimiś drobnymi. Bym zapomniała, spakowałam jeszcze swój szkicownik, parę ołówków, temperówkę i gumkę. Prawie nigdy się z nim nie rozstawałam. Poszłam do przed pokoju założyłam zwykłe białe japonki, wzięłam do ręki telefon ze słuchawkami i włączyłam pierwszą lepszą piosenkę. Była to "Can't Hold Us" wykonania Nightcore.



Wyszłam z domu i ruszyłam w kierunku plaży. Po drodze mijałam różne nie znajome mi twarze. Mieszkam już tu tydzień a nikogo nie poznałam. Siedziałam cały czas w domu przed komputerem, czytałam jakieś książki albo grałam na key-bordzie. Stawało się to już moją codzienną rutyną. Powoli widziałam już zarys morza i plaży, słyszałam burzliwe fale. Doszłam do celu, było bardzo mało ludzi, jakaś grupa nastolatków w mniej więcej w moim wieku parę par i jakieś pojedyncze osoby jak ja. Rozłożyłam się niedaleko tej grupki nastolatków. Zdjęłam ciuchy i zostałam w samym kostiumie kąpielowym. Kilka chłopaków zatrzymało na mnie wzrok, przyzwyczaiłam się do tego. Mój brat nawet mi kiedyś powiedział że jak byśmy nie byli spokrewnieni brał by... Dostał w tedy ode mnie poduszką w głowie i skończyło się na bitwie. Posmarowałam się kremem i założyłam okulary. Położyłam się wygodnie na ręczniku. Było dziś bardzo ciepło, słońce przyjemnie grzało moje ciało. Leżałam tak długą chwile ale na moje nieszczęście słońce zaszło, postanowiłam się przejść wzięłam szkicownik i akcesoria. Ruszyłam wzdłuż brzegu. Piasek  zapadał się pode mną, woda była  przyjemnie chłodna. Moim oczom ukazał się pomost, na którym siedział jakiś białowłosy chłopak. Weszłam na budowę z desek i usiadłam w pewniej odległości od nieznajomego. Otworzyłam zeszyt, spojrzałam na krajobraz przed moimi oczami. Morze na linij horyzontu góry porośnięte lasami, mewy szybujące po niebie i wielkie słońce od którego biło niesamowite ciepło. Do ręki wzięłam ołówek i zaczęłam rysować to co zaobserwowałam. Czasami czułam na sobie wzrok białowłosego ponieważ nikogo tu innego nie było. Rysowałam nie zważają na to, wsłuchiwałam się w szum morza, uspokajało mnie to. Byłam pochłonięta tym co robię, moją uwagę przyciągało to i tylko to nic innego.
- Pięknie panienka rysuje. - odezwał się chłopak. Teraz dopiero zauważyłam że ma rozbarwione tęczówki oczu to chyba nazywało się heterochromia, jedno miał bursztynowe a drugie zaś szmaragdowe.
- Dziękuję - powiedziałam troszkę nieśmiało co sprawiło że na twarzy pojawił delikatny rumieniec
- Oj przepraszam, nie chciałem panienki zawstydzić.- powiedział trochę zagubiony
- Nie szkodzi i proszę nie mów do mnie panienko, mam na imię Elizabet ale mów do mnie Eli - uśmiechnęłam się promiennie i podałam mu rękę.
Ten chwycił mą dłoń uniósł leciutko schylił się i delikatnie ucałował w zewnętrzną część.
- Lysander - przedstawił mi się - Miło mi poznać. - uśmiechną się do mnie.
- WoW rzadko się spotyka taki dżentelmenów jak ty - zaśmiałam się delikatnie.
- Powiedz... - zaczął mówić - Nie widziałem Cię tu wcześniej, czy to ty się przeprowadziłaś się do tego domu na Hunter Street?
- Owszem, mieszkam tam już tydzień. - oznajmiłam.
- No to witam, moja nowa sąsiadko -  uśmiechną się szczerze - Mieszkam w domu na przeciwko.
- Ooooo to bardzo fajnie, jesteś pierwszą osoba która się do mnie odezwała w tym mieście i dodatkowo moim sąsiadem - powiedziałam szczęśliwa.
- Chodź przedstawie Cie moim przyjaciołom. - zabrałam swoje rzeczy a on swój notatnik i ruszyłam za nim. Zatrzymaliśmy się przy kocach, na jednym z nich opalała się jakaś biało włosa dziewczyna a niedaleko jej ale w pewnym odstępie czerwonowłosy chłopak.
- No nieźle Lysiek wyrwał jakąś lasencje. - na te słowa biało włosa się od razu zerwała z ręcznika.
- Kastiel nie mów tak do damy. - stwierdził białowłosy.
- Z niej dama jaki ze mnie pies. - powiedział z zadziornym uśmiechem, w końcu ja się odezwałam.
- No to mi do damy mało brakuje tak samo jak tobie do psa. -  uśmiechnęłam się szeroko. - Zobaczmy... - powiedziałam w stronę czerwonowłosego - Typowy buntownik i Bad Boy, idzie na imprezę, nachleje się, wyrwie jakąś dziewczynę która mu się spodobała przeleci ją i zostawi następnego dnia prawda ? - uśmiechnęłam się.
Chłopaka chyba zatkało. Najwidoczniej miałam racje. Lysander na mnie tylko spojrzał.
- Więc tak... Kastiela to chyba już poznałaś, a to jest Rozalia dziewczyna mojego brata Leo. - dziewczyna wstała i powitała mnie wielkim uśmiechem. miała śliczne długie białe włosy i szmaragdowe oczy.
- Rozalia, ale mów mi Roza, czuje że się zaprzyjaźnimy - podała mi rękę.
- Miło mi Cię poznać Rozo, jestem Elizabet ale mów mi proszę Eli. - uścisnęłam jej rękę - I chętnie się z tobą za przyjaźnie.
- No to co idziemy popływać ? - spytała radośnie Rozalia
- Z chęcią - zostawiłam swój kochany szkicownik na ręczniku Rozy i poszłyśmy trochę po pływać.
Bawiłyśmy się świetnie dosłownie jak małe dzieci. Niestety do czasu... Zrobiło mi  się słabo. Roza nagle zrobiła wielkie oczy.
- E-Eli leci krew z nosa. -  powiedziała przestraszona. Ja tylko przyłożyłam rękę do nosa. Faktycznie...
- C-co o nie tylko nie t-to. - powiedziałam tak cicho, że Roza nie usłyszała. Dopiero teraz uświadomiłam sobie że rano nie wzięłam leków. Dziewczyna zaczęła wołać Lysandra, a mi cały obraz zaczął się rozmazywać. Pamiętam tylko jak wiedzę biegnących w moja stronę chłopaków i to jak wpadam do wody... W tedy film mi się urywa.



4 komentarze:

  1. Z przyjemnością Cię informuje, że Twoje zgłoszenie zostało pozytywnie rozpatrzone i dodane do Katalogu blogów Słodkiego Flirtu.
    Życzę Ci dużo weny i wolnego czasu na napisanie nowych rozdziałów, które będziesz mogła u nas zgłaszać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Eli jest chora o.o, fajnie się zapowiada, życzę dużo weny i cierpliwości :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest super.Lysiek jak zawsze taki słodki,uroczy i szarmancki...Dlaczego zakończyłaś w takim ciekawym momencie?Biedna Eli...Mam nadzieje,ze to nie jest jakaś poważna choroba.Zaciekawiłaś mnie i już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.Pozdrawiam i życzę dużo weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę że mój blog przypadł ci do gustu. Co do rozdziału to postaram się go dziś udostępnić ;)Czemu tak zakończyłam ... żeby zachęcić do dalszego czytania :D.Dziękuję za miłe słowa i tez pozdrawiam.

      Usuń