piątek, 19 sierpnia 2016
Rozdział 3 - Szalone zakupy
Cześć wszystkim! W końcu nareszcie nowy rozdział (z góry jeżeli są błędy to sorki). Tego dnia wstawię jeszcze 3-4 rozdziały a jeżeli dziś nie zdążę to jutro na pewno będą. Następne rozdziały będą pojawiać się dwa na tydzień. Miłego czytania i dziękuję już za 540 wyświetleń <3.
_________________________________________________________________________________
Lysander stał speszony w wejściu z moją rzeczą w ręku.
- Proszę tłumacz się bo mam nadzieje że jakieś masz. - ten stał i nie wiedział co powiedzieć. - No proszę masz szanse na wytłumaczenie się, bo ja jak na razie odbieram to że ukradłeś mój szkicownik.
- Nie!! Nie ukradłem go, no bo to było tak... Jak byłaś już w szpitalu ja, Kastiel i Roza wzięliśmy twoje rzeczy, lecz jak niosłem torbę szkicownik wypadł. Chciałem go podnieść ale Kastiel mnie uprzedził. Miał on zamiar ci go oszpecić porwać kartki chciał się zemścić za tamto na plaży. Ale ja wiedziałem jak ładnie rysujesz i nie chciałem żeby dopuścił się takie zbrodni. Więc mu go wyrwałem i schowałem. Niestety zapomniałem ci go oddać. - podał mi szkicownik.
- Bardzo ci dziękuję, ale mam jeszcze pytanie. Czy ty go przeglądałeś? Ten natychmiastowo się speszył, wiedziałam już jak jest odpowiedź. - Powiedz mi czy fajnie by ci było gdybym wzięła twój notatnik i zaczęła go czytać!!!!!
- Przepraszam cię Eli ja nie chciałem, teraz jak się przebierałem to szkicownik mi wypadł z kieszeni i otworzył się na stronie spojrzałem na nią i przewróciłem stronę, zanim się zorientowałem przejrzałem całość.
- Proszę cię wyjdź i w najbliższym czasie się do mnie nie odzywaj. Nie które z tamtych rysunków miły odkryć świata dziennego a ty to złamałeś- powiedziałam stanowczo. A Lysander smutno wszedł z pokoju.
W szkicowniku jest portret moich rodziców. Nie chciałam żeby ktoś o tym wiedział, nawet Erick nie wiedział. Rzuciłam się na łóżko przytulona do zeszytu i momentalnie zasnęłam czułam jeszcze jak mokra łezka smutku zlatuje mi po policzku.
Obudziłam się rano, światło słoneczne padło przez firanki. Rozy obok mnie nie było. Dziwne... Przeciągnęłam się na łóżku i powoli z niego wstałam. Wzięłam swoje ciuchy i weszłam do łazienki. Ubrałam naszykowane rzeczy i spojrzałam w lustro. Zobaczyłam piegowata twarz, wory pod oczami i parę niedoskonałości. Nałożyłam krem BB i utrwaliłam matującym pudrem, na rzęsy przeciągnęłam tuszem. Usta przejechałam tylko jajeczkiem EOS. Gotowa. Wróciłam do pokoju i pościeliłam, spakowałam moję rzeczy do torby. Zeszłam na dół, zabrałam ze sobą tylko leki. Schodząc po schodach poczułam jajeczno-maślany zapach. W kuchni kręcił się białowłosy robiący śniadanie. Spojrzałam na niego przelotnie, cały czas miała mu za złe szkicownik. Usiadłam przy bufecie.
-Dobry. - powiedziałam w miarę przyjaznym głosem.
-Dzień dobry, mam na dzieję, że lubisz jajecznice.- powiedział odwrócony do mnie tyłem i wymachując drewnianą łyżką.
-Lubię. Powiedz mi, wiesz gdzie jest Rozalia.
-Dziś rano pojechała z moim bratem do jego butiku. Powiedziała mi, że jak zjesz i weźmiesz leki mam cię podwieźć do nich bo Roza chce cię wziąć na zakupy.
-Ok, możesz wstawić wodę.
Chłopak nic nie powiedział tylko postawił czajnik na palniku. Kiedy woda się zagotowała a Lysander nałożył śniadanie na talerze, pierwszy raz w tym dniu na mnie spojrzał. Na chwile był sparaliżowany i wbił we mnie wzrok lecz po chwili oprzytomniał. Podał mi śniadanie i szklankę z wodą. Sam zasiadł do stołu i powiedział tylko cicho"smacznego". Wzięłam potrzebne leki i zaczęłam spożywać posiłek. Trzeba przyznać że nie najgorzej gotuje. Reszta śniadania minęła w ciszy. Po zjedzeniu bez słowa Lysander zabrał mi talerz i pozmywał naczynia. Powiedział tylko żebym się szykowała bo niedługo wychodzimy. Był jakiż zestresowany i nieswój. Poszłam na górę i wzięłam swoją torbę, ruszyłam w stronę schodów. Po drodze minęłam różnookiego. Przeszłam przez salon do przed pokoju gdzie założyłam buty. Czekałam na Lysandra przed domem przy aucie. Chłopak chwilę potem przyszedł otworzył mi drzwi do pojazdu a sam usiadł za kierownicą, poszłam w jego ślady. Usiadłam i zapiełam pasy. Jechaliśmy już dobre pięć minut, nikt się nie odezwał a radio było wyłączone. Po jakiś dziesięciu minutach Lys zatrzymał się przy ulicznym butiku, nie był on małym ani jakimś gigantyczny.
- Jesteśmy. Uważaj na siebie i miłego dnia życzę. - wymusił delikatny uśmiech na twarzy. - A i powodzenia z Rozą na zakupach.
- Dzięki, narazie. - powiedziałam i wysiadłam z auta a białowłosy od razu pojechał.
Weszłam do sklepu, pierwsze co zobaczyłam to Rozalia rozkładająca nowy towar na pułkach. Zaszłam ją od tyłu tak żeby mnie nie zobaczyła i złapałam za żebra. Ta pisnęła, ubrania poszły w górę a Roza upadła na tyłek. Dziewczyna spojrzała na mnie i spiorunowała wzrokiem, a ja wybuchłam śmiechem. Nawet nie wie ja komicznie wygląda, a zwłaszcza że miała gacie na głowie. Wyjęłam telefon i zrobiłam jej zdjęcie.
- Rozuś co tam się dzieje!!! - usłyszałam męski głos.
Moja mina natychmiastowo spoważniała. Po chwili ujrzałam czarnowłosego chłopaka ubrany był w stylu wiktoriańskim. Taaa... pewnie brat Lysa.
- Rozo jezu!! - wybuchł śmiechem nie zwracając na mnie uwagi. - Hahahahaha czemu masz majtki na głowie ??? - Roza tylko sięgnęła ręką i zdjęła bieliznę z głowy. Po czym jeszcze bardziej spiorunowała mnie szyderczym wzrokiem.
- Już Roza, jesteś czerwona jak burak. Pamięta złość piękności szkodzi, jeszcze będziesz mieć zmarszczki. - zaśmiałam się cicho pod nosem.
- Oj, przepraszam mogę w czymś pomóc ?? - spytał się mnie chłopak.
- Leoo!!! Ty mi pomóż a nie!! - powiedziała wściekła Rozalia.
- Poczekaj kochanie mam klientkę. - nie no nie mogę z nich. xD
- Żadna tam mi klientka! To jest Eli, ta co ci o niej mówiłam. - powiedziała ciut spokojnie.
- Roza widzę chyba zmarszczkę. - powiedziałam z bananem na twarzy. - Tak jak Rozalia mówiła, jestem Elizabet miło mi pana poznać. - podałam chłopakowi rękę.
- Leo starszy bart Lysandra. - uścisną moją dłoń - Proszę nie mów do mnie na "Pan" po prostu po imieniu, między nami jest zaledwie dwa lata różnicy.
- Dobrze Leo.
- KHYM nie chciała bym przeszkadzać ale ja nadal jestem tutaj, na podłodze. - powiedziała oburzona dziewczyna.
Ja tylko podałam jej rękę i podniosłam. W końcu normalnie się przywitałyśmy a Leo poszedł obsłużyć klientkę. Pomogłam Rozie posprzątać ciuchy, które z moją pomocą rozwaliła.
- No to skończone. Leo wychodzimy. - powiedziała do chłopaka całując go na pożegnanie w policzek.
- Bawcie się dobrze.
Wyszłyśmy ze sklepu.
- No to co czas na zakupy!! - powiedziała moja towarzyszka z wielgaśnym uśmiechem na twarzy.
- Mam na dzieje że nie duże bo mam 60$. - Roza zrobiła tylko wielkie oczy.
- No co ?.?
- Nic... nic...
- Idziemy do pobliskiego centrum handlowego, pochodzimy po sklepach, pójdziemy do kawiarenki i może kogoś spotkamy. - dziewczyna miała iskierki w oczach.
- OK, to idziemy ? - przyjaciółka pomachała tylko znacząco głową, załapała mnie za ręke i pociągnęła na przód.
Weszłyśmy najpierw do Croppa, prawie wszystko było 75% taniej. Biało włosa kupiła 2 pary jeansowych szortów, obcisłą czarną spódniczkę i 2 bokserki. Ja za to kupiłam czarne przecierane szorty, 2 t-shirt i 1corp-tpoz myszką micky. Następnie ruszyłyśmy do New Look'a ja jedynie kupiłam tam bordową narzutkę, złotookiej nic nie przypadło do gustu. Teraz kierunkiem był H&M. Poszłam przymierzyć jeansowe rurki z wysokim stanem, kiedy wyszłam z przymierzalni pokazać się przyjaciółce zastałam ją rozmawiającą z jakimś niebiesko włosym chłopakiem.
- O Eli poznaj mojego przyjaciela Alexego. Alexy, Eli.
- Cześć jak tam ? - spytała chłopak.
- No oki, i jak mogą być spodnie ?
- Tak, ja już wzięłam sobie nowy stój kąpielowy jest po prostu CU-DO-WNY!
- Oki, oki Rozka nie podniecaj się tak. Hahaha. - powiedział Alexy.
- Idziesz z nami jeszcze do Rserved?
- A mogę się przejść. Z wami dziewczynki wszędzie. - a na twarzy chłopaka wystrzelił wielki uśmiech.
Zapłaciliśmy za spodnie i wyszliśmy. Ruszyliśmy do wspomnianego sklepu. Alexy wydaję się być fajny coś czuje że się zaprzyjaźnimy. Kto wie? Chodziliśmy między pułkami, kiedy niebieskooki wytrzasną mi sukienkę cudo. Miętowa przewiewna sukienka z brązowym cieniutkim paseczkiem do przełożenia w tali. Natychmiast ruszyłam do przymierzalni. Leżała idealnie, pokazałam się jeszcze tylko przyjaciołom i ruszyłam do kasy.
- Dziewczyny muszę już iść Armin na mnie czeka w domu. - powiedział Alexy po wyjściu ze sklepu.
- To narazie. - powiedziałyśmy jednocześnie i pożegnałyśmy niebieskowłosego.
Wyszłyśmy z galeri. Musimy to z Rozą powtórzyć. Teraz szłyśmy do kawiarenki, która była dość niedaleko. Zajęłyśmy miejsca na dworze. Kelnerka podeszła do nas, obydwie wzięłyśmy Ice tea z lodem, jednak ja wzięłam cytrynową a moja towarzyszka brzoskwiniową.
- Muszę cię o coś zapytać. - spytała złotooka
- Słucham.
- Co się stało jak wyszłam wczoraj wieczorem z pokoju do Leosia i zostawiłam cię samą z Lysem. Jak wróciłam to miałaś mokre policzki i spałaś przytulona do zeszytu. Zrobił ci coś ?
- Zdenerwowałam się ponieważ Lysander zobaczył coś czego nie powinien. - Roza zrobiła wielkie oczy. - Nie to zboczeńcu! Przyjrzał mój szkicownik. A mam tam rysunki, których nie powinny ujrzeć nikt.
- Oh, rozumiem ale to nie jest w stylu Lyśka zawsze szanuje prywatność innej osoby.
- Też mi się tak wydawało że jest miły, uprzejmy, łagodny, uczciwy. - przystojny, nie powiedziałam tego nagłos bo wiedziałam jak Roza zareaguje - Ale najwidoczniej się myliłam.
- Nie pomyliłaś bo Lys taki właśnie jest. - uśmiechnęła się szczerze. - Ale pamiętaj jednak że to chłopak. - uśmiechnęła się szczerze do mnie.
- Od kiedy wy się w ogóle znacie, i czemu razem mieszkacie jeżeli można wiedzieć.
- Hymmm znam Lyśka od 6 klasy podstawówki, a kiedy pierwszy raz do nich przyszłam poznałam mojego Leo. A mieszkam z nim już 3 lata moi rodzice zmarli a oni wzięli nie pod swoje skrzydła. Zawdzięczam im wszystko.
- Rozumiem zachowuje się jak rodzina no może oprócz ciebie i Leo. - zaśmiałam się pod nosem.
- Jestem z nim bardzo szczęśliwa. - dziewczyna miała iskierki w oczach na samą myśl o chłopaku.
- Chciała bym być kiedyś szczęśliwa tak jak ty i Leo.
- Będziesz będziesz a teraz już wracajmy, późno się robi.
Po drodze rozmawiałyśmy o różnych pierdółkach, umówiłyśmy się jeszcze za 2 dni na plaże bo jutro ma niby padać. Napisałam Erickowi esemesa że wracam na co dostałam odpowiedź "Dobrze dziś jestem na nocnej zmianie do jutra". Muszę się do tego przyzwyczaić. Pożegnałam się z Rozą i poszłam do siebie . Zjadłam na szybko jakieś parówki z keczupem. Następnie ruszyłam do łazienki. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic i ubrałam się w piżamkę. Walnęłam się na łóżko. Przed zaśnięciem myślałam dużo o sprawie z Lysanderm, może dać mu jeszcze jedną szanse? Porozmawiam z nim jutro. Kiedy zamknęłam oczy natychmiastowo zapadłam w głęboki sen.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz