Tak ja myślałam obudziłam się na podłodze. Moja przyjaciółka spała sobie spokojnie na łóżku. Przetarłam oczy i spojrzałam na wyświetlacz telefonu
- Dziesiąta. - mruknęłam nie przytomna.
Podniosłam swoje obolałe ciało i zeszłam w spokoju na dół. Idąc poczuła aromat pachniało vanili i mleka. Weszłam do kuchni, mój brat rozkładał cieplutki budyń do miseczek.
- Dobry. - powiedziałam drapiąc się po głowie.
- Dobry, troszkę wczoraj się zabawiłaś z Rozą a i tak po za tym wyglądasz zajebiście w tych włosach.
- Dzięki miałam ochotę na jakąś zmianę, nie jesteś zły ?
-Nie a dlaczego?
- No nie wiem bo trochę się upiłam i pofarbowałam włosy bez twojej zgody.
- Jesteś już prawie dorosła sama już musisz podejmować pewne decyzje.
- Dziękuje panie dorosły. - powiedziałam z małą ironią w głosie.
- Proszę, smacznego i trzymaj leki. - powiedział podając mi miseczki. - Miałem was właśnie budzić, jakiś chłopak z czarnymi włosami pytał się o Rozę.
- Pewnie Leo jej chłopak, dzięki za budyń zjem na górze i przy okazji obudzę śpiącą królewnę.
Postawiłam parujące miseczki na tatce i ruszyłam ku schodom. Drzwi otworzyłam łokciem, moja przyjaciółka jeszcze smacznie spała. Usiadłam obok śpiącej białowłosej a tace położyłam na szafeczce nocnej i zaczęłam budzić dziewczynę.
- Roza wstawaj - szturchnęłam ją w ramię. - Śniadanie ciepły budyń, Rozalia wstajemy.
- Dajcie mi spokój, jeszcze godzinę wakacje są ludzie no!!!! - powiedziała zdecydowanie niezadowolona i zaspana.
- Wstawaj śpiochu i nie marudź. - zabrałam jej jedną z poduszek. Ta tylko wzięła następną i włożyła pod nią głowę.
- Leo był podobno i się pytał o ciebie.
- Niech spada na drzewo śpię.
- Dobrze sam tego chciałaś.
Wstałam z drugiej strony łóżka i podniosłam materac. Roza tylko sturlała się i z jękiem spadła na podłogę. Podeszłam do niej i wyciągnęłam rękę tak tylko spiorunowała mnie wzrokiem i przyjęła pomoc.
- Która godzina. - spytała.
- Coś około 10.20, a teraz zapraszam do jedzenia.
- Dzięki, smacznego.
Zjadłyśmy w spokoju posiłek i poszłyśmy się ogarnąć. Dziś postawiłam na czarną rozkloszowaną spódniczkę i białą bokserkę z głębokimi wycięciami pod pachami do tego założyłam czarne soczewki.
Kiedy wyszłam z łazienki i Rozalia mnie zobaczyła zrobiła tylko wielki oczy.
- Gdybym nie wiedziała że to ty nie poznała bym cie.
- Mam pomysł.
- Słucham.
- Nie mów chłopaka że to ja może sami się domyślą.
- Wątpię ale warto spróbować. Napiszę Lysowi że o 12 ma być z Kasem przy pomoście.
- Oki, a teraz ty idź się ogarnąć a ja spakuje rzeczy na plaże.
Kiedy białowłosa zamknęła drzwi ja sięgnęłam torbę i spakowałam potrzebne rzeczy. Po chwili dziewczyna wyszła już gotowa. Zeszłyśmy na dół i pozmywałyśmy naczynia, Erick zrobił na sałatkę i jakieś kanapki, ja spakowałam jeszcze wodę parę drobnych i słuchawki. Ruszyłyśmy drogą na plażę. Rozmawiałyśmy o różnych rzeczach głównie o mojej metamorfozie ale też o Lysandrze. Dziewczyna prosiła mnie żebym się nim pogodziła,sama nie wiem chyba to zrobię nie ma sensu żeby to ciągnąć stało się, nie cofnę tego. Szłyśmy sobie powolnym krokiem po brzegu, czułam na sobie spojrzenia ludzi lecz nie przeszkadzało mi to. Weszłyśmy na pomost, chłopców jeszcze nie było no tak jesteśmy przed czasem jest 11.48. Dziś rozłożyłyśmy się na pomoście. Rozebrałyśmy się z ciuchów i położyłyśmy się w kostiumach na ręcznikach. Nie było jeszcze wielkiego słońca więc nie smarowałam się kremem. Leżałyśmy spokojnie na kocach aż w końcu naszej ciszy nie przerwała ruda małpa.
- No, no Rozka nie przedstawisz nas swojej koleżance.- nie no nie mogę, ale on komiczny serio mnie nie poznał.
- Yyyy... - dziewczyna spojrzała na mnie z zakłopotaniem więc ja przejęłam ster. Wstałam i zaczęłam teatrzyk.
- Angelika miło mi. - uśmiechnęłam się i podałam mu rękę.
- Kastiel. - uśmiechną się flirciarsko. - A ten tam to Lysander.
- Cześć. - pomachałam białowłosemu z uśmiechem.
- Witaj.- odpowiedział mi krótko.
- Chłopcy rozłóżcie się my idziemy się trochę pokapać. - chłopcy tylko przytaknęli a my poszłyśmy na koniec pomostu rozpędziłyśmy i wskoczyłyśmy na bombę do wody. Na początku była lodowata lecz później się przyzwyczaiłyśmy. Stwierdzam że jesteśmy wariatkami, Roza wpadła nurkując 3 razy w jakiegoś gościa, a ja się prawie utopiłam. Bawiłyśmy się super nikt nigdy nie był dla mnie taki miły. Białowłosa postanowiła wyjść trochę z wody bo miała już sine usta lecz ja zostałam nadal w wodzie. Spokojnie sobie pływałam gdy nagle ktoś złapał mnie w pasie, przysuną do siebie i zbliżył swoją twarz do mojego ucha i szepną:
- No cześć - serio tylko na tyle cie stać rudzielcu... -.-"
- Cześć, po co przyszedłeś do mnie.
- Wiesz Roza wyszła więc postanowiłem dotrzymać ci towarzystwa. - powoli posuwał dłonie w dół.
- Aha, może pójdziemy kupić sobie lody ?
- Chętnie, chodźmy. - w końcu mnie puścił a następnie złapał za rękę i pociągną w stronę brzegu. O jezu znów zrobił ten uśmieszek, co on sobie myśli. (że cie przeleci, tak musiałam xD)
Weszliśmy na pomost, podeszłam do torby i wyjęłam portfel lecz Kastiel się uparł że mi postawi. Rozali nie było ponieważ poszła do Leo, przynajmniej powiedział tak Lysander. Musiała to zrobić specjalnie żebym został z nimi sama, dorwę ją! Mniejsza białowłosy nie chciał nic ze sklepu więc poszłam sama z rudzielcem. Chłopak cały czas patrzył mi się na tyłek lub na piersi. Kurwa bez przesady!! Dotarliśmy na miejsce Kas wziął świderka mieszanego a ja mojego ulubionego cytrynowego, oczywiście 2 kulki. Następnie powróciliśmy na koce. Lysiu czytał książkę nie zagłębiałam się jaka. Czerwonowłosy mierzył mnie cały czas wzrokiem wręcz pochłaniam, nie powiem że powoli mnie to denerwowało co ja gadam to mnie wkurwiało!! Lecz na moje szczęście brzegiem szła młoda dziewczyna w bardzooo bardzooo bardzooo skąpym kostiumie, Kastiel pobiegł do niej ja pies na kości. Było to komiczne nie powiem. Zostałam sam z białowłosym.
- Co czytasz ?
- Dary Anioła.
- Ooooo przeczytałam całą serię tak samo mechaniczne maszyny. Panią noc tez tera tylko czekać na następną. - westchnęłam.
- Dobrze ale proszę, proszę nie mów co będzie dalej jestem dopiero na 4 części.
- Oki, a miałam już takie fajne spojlery w głowie. - założyłam ręce pod piersiami i zrobiłam smutną buźkę.
- To na mnie nie działam. - powiedział ze szczerym uśmiechem, to chyba rzadkość u niego.
- Masz piękny uśmiech. - o kurcze nie wieże że to powiedziałam, zakopcie mnie pod ziemią.
- Dziękuję, ostatnio rzadko mi się zdarza uśmiechać. - mówiłam!!!!!
- A to czemu ?
- Pokłóciłem się z przyjaciółką, nawet nie wiem czy mogę ją tak nazwać znamy się zaledwie niecały tydzień.
- Przykro mi, a można wiedzieć o co ? - pytam jak głupia ale chcę w]znać jego wersję.
- Ma ona szkicownik który przypadkowo znalazł się w moich rękach. Korciło mnie żeby zajrzeć ale tego nie zrobiłem... do puki nie wypadł mi i nie otworzył się na przypadkowej stronie. Nawet nie wiesz jaki ona ma talent!! Każdy jej rysunek jest tak realistyczny starannie dopracowany. Dowiedziała się że przejrzałem jej własność, nie chciałem tego ale... nie mogłem się oprzeć wiem że nie powinnam każdy ma swoją rzecz swoją granicę której nie można przekroczyć... Ale jakoś tak to wyszło. - słuchałam go uważnie na jego twarzy malowały się różne emocje, w czasie jak się tłumaczył spakowałam swoje rzeczy i ubrałam.
- Powiem tak, przyjdź tu na pomost dziś o 21.00.
- Ale po co i czemu już idziesz.
- Muszę już wracać wybacz a po prostu przyjdź będzie warto uwierz, zaufaj mi. - byłam już prawie na końcu pomostu. - Do zobaczenia Lysandrze i przekaż rudej małpie że nie będę tęsknić.
- Do zobaczenia Ageli...
Reszty nie dokończył chyba zrozumiał co właśnie się stało.
No nieźle xd Kastiel prawdziwy samiec poluje na samiczki. Zapowiada się ciekawie! Kiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuń